Jelenia Góra - Sobieszów 0 Opinie
Kunegunda była jedynym dzieckiem możnego kasztelana na zamku Chojnik. Wcześnie straciła matkę, ale ojciec i piastunki, chcąc osłodzić dziewczynce smutne dzieciństwo, bardzo ją rozpieszczali i spełniali wszystkie jej zachcianki.
Z czasem dziewczynka wyrosła na piękną, lecz rozkapryszoną pannę.
Jej niezwykła uroda przyciągała do zamku wielu młodzieńców z szanowanych, rycerskich rodów, którzy zabiegali o jej względy. Kapryśna Kunegunda żartowała sobie z młodych rycerzy i wszystkich po kolei odprawiała z kwitkiem.
Martwiło to ojca, który chciałby doczekać się wnuków. Wymógł wreszcie na córce, aby podjęła decyzję dotyczącą jej przyszłości. Po krótkim namyśle oświadczyła ojcu, że wyjdzie za mąż tylko za rycerza, który konno, w pełnej zbroi, objedzie cały zamek po zewnętrznych murach, na samej krawędzi skały.
A trzeba wiedzieć, że zamek Chojnik stał na szczycie góry, która 150-metrowym, stromym, skalnym zboczem opadała do doliny.
Panna była piękna i posażna – nie brakowało więc śmiałków do tej karkołomnej próby, która za każdym razem kończyła się tragicznie. Przybywali kolejni kandydaci, którzy zakładali zbroje, dosiadali swych rumaków i na oczach załogi zamku, kasztelana i jego córki wyruszali w drogę po murach zamkowych. Nawet przy suchej i bezwietrznej pogodzie, zawsze tak się zdarzało, że koń trafiał na śliską skałę i spadał w przepaść wraz z jeźdźcem.
Bardzo często słychać było wówczas głośny śmiech Kunegundy, która przy służbie szydziła z pechowych śmiałków. Wieść o tym rozchodziła się prędko po okolicy, tworząc legendę o makabrycznych wymaganiach pięknej kasztelanki. Nie zniechęcało to jednak rycerzy, którzy chcieli spróbować swoich sił – niestety bez powodzenia.
Lata mijały, uroda Kunegundy przywiędła, a chętnych rycerzy było coraz mniej. W końcu kasztelanka zrozumiała, że wpadła w sidła zastawione przez siebie. Służba po cichu twierdziła, że Kunegunda byłaby skłonna oddać swą rękę rycerzowi, nawet bez próby objechania zamku, ale nie pozwala jej na to ambicja. Kasztelanka zrozumiała wreszcie, że grozi jej staropanieństwo.
Jakież było jej zdziwienie i radość, kiedy pewnego dnia na dziedzińcu zamkowym pojawił się wyjątkowo przystojny rycerz, na którego Kunegunda patrzyła z wielkim pożądaniem. Podeszła do niego ze spuszczonym wzrokiem i oświadczyła drżącym głosem, że rezygnuje z warunku objechania konno śliskich, zamkowych skał.
Lecz, ku zaskoczeniu wszystkich zgromadzonych na zamkowym dziedzińcu, rycerz pewnym głosem oświadczył, że przybył tu, aby podjąć tę próbę i ruszył w drogę wokół zamku.
Wszyscy z wielkim napięciem obserwowali tę “przejażdżkę”, a najbardziej zdenerwowana była sama kasztelanka. Czas mijał, a rycerz powoli podążał przed siebie. Radził sobie lepiej od poprzedników i jechał dalej.
Jakaż radość zapanowała na zamku, kiedy rycerz jako pierwszy pokonał tę śmiertelnie niebezpieczną trasę. Załoga wiwatowała, kasztelan płakał ze szczęścia, a wystrojona, uśmiechnięta Kunegunda czekała na rycerza z wyciągniętą ręką.
Tajemniczy rycerz zaskoczył jednak wszystkich po raz drugi. Podszedł do kasztelanki i odezwał się w te słowa: “Pani, przyjechałem tu specjalnie dla Ciebie, lecz nie po to, by zdobyć Twą rękę, lecz po to, by pomścić tych wszystkich, których swoim kaprysem skazałaś na śmierć. Teraz stąd odjadę w swoje strony, gdzie czeka na mnie moja piękna i dobra narzeczona, a Ty, Pani będziesz cierpieć w samotności do końca życia. Żegnaj, Okrutna”.
Rycerz odjechał, a zaskoczona Kunegunda, nie mogąc znieść hańby, jaka ją spotkała, weszła na wieżę zamkową i skoczyła w przepaść, dzieląc los rycerzy, których skazała na śmierć.
Od tej pory dolina u podnóża stromego stoku góry Chojnik nosi nazwę Piekielna Dolina.