Luterańska świątynia

Wschowa      0 Opinie

Opis

Wschowa jest starym, pięknym miastem z bardzo ciekawą historią i wieloma cennymi zabytkami. Murowany kościół farny, ufundowany przez króla Kazimierza Wielkiego dominuje dziś nad katolickim miastem.
Świątynia parafialna św. Stanisława w 1529 roku została uszkodzona przez pożar. Wierni z wielkim trudem odbudowali swą świątynię, wyposażając ją w nowe ołtarze.

W początkach reformacji starostą Wschowy był luteranin Piotr Górski. W myśl zasady: czyja władza - tego religia, starosta wschowski w 1552 roku przekazał luteranom okazałą świątynię w centrum miasta.

Mieszkańcy, którzy nie przeszli na luteranizm rozpaczali, bo w mieście nie mieli gdzie się modlić.

Tymczasem luteranie usunęli z kościoła większość ołtarzy, obrazów i figur świętych, ponieważ dla protestantów najważniejsze było słowo.

Mieszkańcy Wschowy prosili proboszcza Grzembskiego, aby wystąpił oficjalnie o zwrot kościoła. Pisali prośby nawet do biskupa poznańskiego Jana Tarnowskiego, aby pomógł im odzyskać świątynię. Niestety, prośby nie zostały spełnione.
Dopiero, kiedy gorące prośby dotarły do króla Zygmunta III Wazy, ten w 1604 roku rozkazał staroście, aby bezzwłocznie zwrócił świątynię katolikom. Król Zygmunt III Waza, który był żarliwym zwolennikiem kontrreformacji, dał luteranom trzy miesiące na opuszczenie kościoła farnego. Zezwolił również protestantom wznieść nową świątynię, jednak pod kilkoma warunkami: świątynia ta musiałaby powstać w czasie tych trzech miesięcy, nie mogła się znajdować ani w mieście, ani też poza nim, a dzwonnica tej świątyni nie mogła być ani okrągła, ani kwadratowa.

Pastorem luterańskim we Wschowie był w owym czasie Valerius Herberger. Początkowo zasmucił się warunkami postawionymi przez króla. Pastor miał taki zwyczaj, że jeśli miał jakiś problem, zanurzał się w lekturze Pisma Świętego, które z reguły podpowiadało mu właściwe rozwiązanie. Tak też postąpił i tym razem.
Był ciepły, jesienny dzień. Pastor wziął Biblię i udał się przez Bramę Polską za mury miasta, na cmentarz ewangelicki. Tam usiadł na pniu ściętego drzewa, wystawił twarz do słońca, zmrużył oczy i przez chwilę o niczym nie myślał. Potem w myślach odmówił modlitwę i chciał przypomnieć sobie, co dobrego wydarzyło się dzisiaj.
Rano spotkał panią Schubert, która podzieliła się z pastorem wiadomością, że jej córka nareszcie wraca do zdrowia. To dobra wiadomość.
W rynku potrącił go Peter Krauze, który cieszył się ze wzrostu cen sukna na rynkach Rusi. To też dobra wiadomość – sukiennicy wschowscy zarobią więcej na handlu suknem.
Potem spotkał Johana Menzla, który żalił się, że jego brat Georg nie może znaleźć kupca na swą kamienicę, a potrzebuje pilnie przenieść się do Poznania. To nie jest dobra wiadomość. Pastor próbował przypomnieć sobie, o którą to kamienicę może chodzić …, gdy nagle zerwał się na równe nogi z okrzykiem: To jest bardzo dobra wiadomość!

Szybkim krokiem doszedł do Bramy Polskiej, przy której mieściła się kamienica Georga Mentzla. Okazało się, że sąsiednia kamienica Georga Schwana również jest na sprzedaż. Obie kamienice stały w międzymurzu, pomiędzy wewnętrznym, a zewnętrznym murem miejskim. Pastor obejrzał kamienice z zewnątrz, porozmawiał z właścicielami o możliwości kupna tych domów, wszedł do środka każdego z nich i obiecał dać odpowiedź następnego dnia.
Potem zwołał pilnie posiedzenie Rady Miejskiej w kamienicy Mentzla, na które zaprosił również mistrza murarskiego, Hansa Grantza z Osowej Sieni. Mistrz murarski ocenił, że w ciągu miesiąca zdąży rozebrać ścianę dzielącą te kamienice, a stropy podeprze filarami. Zdąży również otynkować i przemalować wnętrze. Znalazł się również cieśla i stolarz, którzy podjęli się zbudowania piętrowych empor, ławek dla wiernych oraz ambony. Pastor obiecał zamówić ołtarz.
Wychodząc z kamienicy w międzymurzu, ujrzeli przed sobą basztę miejską. Była to wieża Bramy Polskiej, wzniesiona na planie kwadratu połączonego z kołem.

Rada Miejska zakupiła te kamienice, które nie stały w mieście, ani poza nim. Luteranie wydzierżawili również wieżę Bramy Polskiej, która nie była okrągła, ani też kwadratowa i przeznaczyli ją na dzwonnicę. Dodatkowo, przebudowanie kamienic, aby mogły pełnić funkcje sakralne, zajmie mniej czasu niż trzy miesiące.

Pierwsze nabożeństwo w kościele luterańskim we Wschowie odbyło się w Boże Narodzenie, dlatego świątynia otrzymała niecodzienne wezwanie Żłóbka Chrystusa.
Ewangelicka świątynia, początkowo o dwóch dwuspadowych dachach, w 1688 roku, po dwóch pożarach miasta, otrzymała renesansowy, wysoki szczyt oraz jeden, wspólny, wysoki dach dwuspadowy, kryty dachówką.
Wieżę Bramy Polskiej zaadaptowano na dzwonnicę, którą w XIX wieku nadbudowano ośmiobocznym piętrem z otworami dzwonnymi i nakryto hełmem z blachy miedzianej.
Luteranie używali kościoła Żłóbka Chrystusa do 1945 roku.

W 1793 roku, po II rozbiorze Polski, Wschowa znalazła się w zaborze pruskim, a większość mieszkańców stanowili wówczas Niemcy wyznania luterańskiego. Po II wojnie światowej Wschowa powróciła do Polski. Niemcy opuścili miasto, a nowi mieszkańcy byli w większości katolikami. Opustoszała świątynia uległa dewastacji, później umieszczono tu magazyn.

Bogate wyposażenie kościoła Żłóbka Chrystusa przetrwało i dziś jest ważną częścią ekspozycji muzealnej we Wschowie.

Zdjęcia

Wschowa - luterańska świątynia "Żłóbek Chrystusa"
Wschowa - portrety pastorów z kościoła "Żłóbka Chrystusa", ekspozycja w Muzeum Ziemi Wschowskiej
Wschowa - tablica epitafijna z kościoła imienia "Żłóbka Chrystusa", eksponat w Muzeum Ziemi Wschowskiej
Wschowa - Staromiejski Cmentarz Ewangelicki
Wschowa - baszta miejska zaadaptowana na dzwonnicę luterańskiej świątyni
Wschowa - luterańska świątynia imienia "Żłóbka Chrystusa" w międzymurzu