Warszawa 0 Opinie
W Atlantyku, jak w każdym innym oceanie, żyły Syreny. Odwiedzały Posejdona w jego licznych, podmorskich pałacach i pięknym głosem śpiewały mu do snu. Czasami płatały różne figle: uwalniały ryby z sieci rybaków, myliły drogi żeglarzom i uwodziły ich swym czarującym śpiewem.
Pewnego razu dwie siostry Syreny wybrały się na zimne Morze Północne, a stamtąd przez duńskie cieśniny na wewnętrzne Morze Bałtyckie. Jedna z Syren upodobała sobie piękną wyspę Zelandię i tam została, strzegąc do dziś duńskiego portu w Kopenhadze.
Druga z nich była bardzo ciekawa świata. Popłynęła na wschód, aż zobaczyła zabudowania pięknego miasta Gdańska. Pomyślała, że zostanie w tym mieście, gdy nagle ujrzała statki wpływające w rzekę. Bardzo to zainteresowało młodą Syrenkę. Popłynęła za statkami.
Woda przestała być słona i cały czas widziała oba brzegi rzeki. Bardzo jej się spodobała ta rzeka – piaszczyste łachy, na których mogła odpocząć, cieniste brzegi, gdzie mogła się ochłodzić… i te piękne miasta na brzegach. Statki czasami cumowały przy brzegu w tych miastach, a potem płynęły dalej.
Syrenka dowiedziała się, że rzeka nazywa się Wisła, a miasta, które mijała wraz ze statkami to Tczew, Gniew, Grudziądz, Toruń… tu chciała już się zatrzymać, lecz usłyszała, że dalej mogą być jeszcze piękniejsze miejsca. Minęła pięknie położony Płock, Czerwińsk, potem ujście dużej rzeki, a później postanowiła odpocząć przed dalszą podróżą. Zatrzymała się na brzegu Wisły w Warszawie.
Była to wówczas niewielka osada, lecz Syrence spodobało się tutaj. Spotkała tu życzliwych ludzi, a byli to rybacy, którzy wieczorem po skończonej pracy odpoczywali nad Wisłą. Syrenka bardzo ich polubiła, a i oni przywiązali się do niej, chociaż strasznie im psociła. A to poplątała im sieci, a to wypuściła z nich wszystkie ryby…
Syrenka zaprzyjaźniła się z rybakami i każdego wieczoru siadała na brzegu i śpiewała rybakom pięknym głosem.
Pewnego razu zobaczył Syrenę i usłyszał jej pieśń bogaty kupiec, który postanowił porwać ją i pokazywać to dziwo na jarmarkach, za pieniądze. Jak sobie umyślił, tak też zrobił.
Pewnej bezgwiezdnej nocy zakradł się na brzeg Wisły, porwał Syrenę, związał ją i zaniósł do swej szopy na Powiślu, aby nazajutrz przygotować dla niej klatkę i wyruszyć z Syreną w zaplanowaną podróż.
Syrena pozbawiona wody, bardzo osłabła. Nie wiedziała gdzie jest i dlaczego ją uwięzili. Zaczęła wtedy bardzo żałośnie śpiewać, nie mając nadziei, że ktokolwiek ją usłyszy.
Jej głos niósł się przez całe Powiśle, na brzeg rzeki, gdzie odpoczywali rybacy. Tam słaby dźwięk syreniej pieśni usłyszał młody rybak, który idąc za jej głosem, postanowił ją odszukać. Odnalazł starą szopę, z której wydobywał się słaby, syreni śpiew. Jakież było jego zdziwienie, gdy znalazł Syrenkę wyczerpaną, skrępowaną i rzuconą w kąt komórki. Rozwiązał ją, dał jej się napić wiślanej wody, której bukłaczek miał przytroczony do pasa, po czym wziął Syrenkę na ręce i czym prędzej zaniósł na brzeg Wisły.
Wielka była radość rybaków, gdy znów zobaczyli swą przyjaciółkę i usłyszeli jej upojny śpiew.
Syrenka była bardzo wdzięczna rybakom za wyratowanie jej z opresji. Obiecała im, że zostanie w Warszawie już na zawsze i będzie bronić i strzec ich miasta, tak jak oni ją obronili.
I tak się też stało. Syrenka pozostała w Warszawie, a z czasem jej wizerunek stał się herbem miasta. Do dziś Syrenka broni Warszawy i niejednokrotnie, w trudnych chwilach pomagała podnieść się miastu po wielu wojnach, zarazach, zniszczeniach…
Syrenka mieszka w Wiśle, skąd ogląda jak jej miasto rozrasta się i pięknieje, a w 1596 roku stało się nawet stolicą kraju.
Dziś Syrenka ukrywa się w Wiśle przed wzrokiem ludzi, lecz można ją spotkać na pomnikach, urzędach miejskich, tramwajach, autobusach, ulicach, placach i w wielu innych miejscach Warszawy, a ludzie kochający Wisłę i Warszawę, mogą nieraz wieczorem, nad brzegiem rzeki usłyszeć przepiękny śpiew. To prawdopodobnie warszawska Syrenka właśnie śpiewa warszawiakom do snu.