Jak Boruta w zamku zamieszkał

Łęczyca      0 Opinie

Opis

Pewnego roku król Kazimierz Wielki postanowił wybrać się do Gniezna, aby odwiedzić grób św. Wojciecha i w dniu jego święta pomodlić się i prosić o błogosławieństwo i dobrobyt dla kraju. Wraz z dworem i służbą, król wyjechał z Krakowa wczesną wiosną. Zima tego roku była długa i śnieżna. Śnieg jeszcze nie wszędzie stopniał, a już ziemia nie była w stanie przyjąć więcej wody.

Droga była daleka i podróż orszaku królewskiego trwała wiele dni. Po drodze dwór zatrzymywał się na nocleg w wielu królewskich zamkach. Trzeba było dawać koniom wytchnienie, aby miały one siłę do dalszej podróży. Niejednokrotnie wymieniano konie na inne, wypoczęte. A i ludzie utrudzeni podróżą potrzebowali wypoczynku.

Kiedy orszak króla Kazimierza zbliżał się do Łęczycy, kareta królewska zaprzężona we wspaniałe konie, zapadła się w błoto aż po same osie. Okolice Łęczycy są podmokłe, a wiosenne roztopy podmyły drogi, nawet Bzura nie mieściła się już w swym korycie.

Dworzanie królewscy wielokrotnie próbowali wyciągnąć karetę z błota, lecz ona zapadała się coraz głębiej. Zbliżał się wieczór, było coraz chłodniej i coraz mniej było widać. Postanowiono poszukać kogoś do pomocy, z silnymi końmi lub mocnymi wołami. W okolicy nikt nie miał koni, ani wołów, ale pod Łęczycą mieszkał bardzo silny mężczyzna. Nazywał się Boruta. Posłano więc po niego. Kiedy przybył na mokradła, była już noc.

Boruta przewiązał się mocnym sznurem, zaprzągł się do karety, mocno się natężył i sam wyciągnął z błota karetę wraz z końmi.

Król był mu bardzo wdzięczny. Zabrał go do swej karety i zawiózł na królewski zamek w Łęczycy, gdzie tak mu rzekł: "Boruto, po mojej śmierci będziesz tu panem". Tak też się stało i Boruta zamieszkał w łęczyckim zamku.

Okoliczna ludność, nie mogąc się nadziwić nadludzkiej sile Boruty, uważała, że musi on być w zmowie z siłami nieczystymi. Od tego czasu zaczęto go nazywać diabłem Borutą.

Podobno do dziś mieszka na zamku. Można go spotkać na wieży zamkowej, czasami przechadza się po dziedzińcu, ale najchętniej przebywa w zamkowych lochach. Czasami, nawet gdy go nie widać, to można usłyszeć jego pomrukiwanie.

Zdjęcia

Łęczycki zamek
Boruta wyciąga królewską karetę z błota
Witraż, znajdujący się w zamkowym muzeum, przedstawiający legendę.