Łopienka – cerkiew greckokatolicka św. Paraskiewy

Łopienka      0 Opinie

Opis

Kiedy na salonach arystokracji radzono, czy lepszym królem dla Rzeczypospolitej będzie Polak, czy Sas, tu w Łopience życie toczyło się spokojnie. W dolinie strumienia meandrującego między Łopiennikiem (1069 m n.p.m.) i Korbanią (894 m n.p.m.), gdzie wzdłuż rzeczki wąskim pasem rozciągnęła się wieś, życie uzależnione było od pór roku oraz wschodów i zachodów słońca.
Była wiosna. Po całym dniu ciężkiej pracy na lichych poletkach wydartych naturze, mieszkańcy powrócili do swych chat. Po wieczerzy ten i ów wyszedł przed dom, aby nacieszyć oczy rodzącą się do życia przyrodą. W powietrzu czuło się pewien niepokój, jakby miała nadejść burza lub wichura, lecz niebo było pogodne. Nadchodził zmierzch. Mieszkańcy Łopienki wrócili do swych chat i udali się na spoczynek.
Kiedy zgasła ostatnia świeca w oknie, dało się słyszeć gęganie, początkowo ciche, z czasem narastało, aż pobudzili się wszyscy mieszkańcy wsi i z kagankami wyszli przed chaty, aby sprawdzić, czy czasem wilki lub lisy nie dobrały się do kurników.
Szli za głosem gęsi, gdy ujrzeli blask bijący z przydrożnej lipy. Gdy podeszli bliżej, w konarach drzewa ujrzeli ikonę, przedstawiającą Matkę Bożą, tulącą Dzieciątko do swego policzka. Wszyscy padli na kolana przed świętym obrazem i zaczęli się głośno modlić. Dopiero wtedy gęsi umilkły.
Mieszkańcy Łopienki modlili się do świtu, a rano zdjęli ikonę z drzewa, włożyli na wóz i zawieźli do najbliższej cerkwi w Terce nad Solinką i tam, w świątyni ją zostawili. Jakież było ich zdziwienie, gdy następnego wieczora obraz Matki Bożej znów znalazł się na lipie. Znów całą noc wieś modliła się przed obrazem Najświętszej Panienki, a rano znów zawieźli ikonę do Terki. Kolejnego wieczora święty obraz znów znalazł się na starej lipie. Kiedy po raz trzeci wywieziono obraz do Terki, a on w cudowny sposób po raz trzeci powrócił, stwierdzono, że widocznie Matka Boża chce pozostać w Łopience.

Pobudowano wówczas niewielką, drewnianą kapliczkę, w której umieszczono świętą ikonę i tam mieszkańcy Łopienki modlili się, dzieląc się z Najświętszą Panienką swymi radościami i troskami. Z czasem Matkę Bożą Umilenia odwiedzali również ludzie z innych wsi, a wszyscy twierdzili, że obraz ma moc czynienia dobra. Wieści te prędko rozeszły się po okolicy i z prośbami do cudownego obrazu zaczęły przybywać szerokie rzesze pielgrzymów.

W pierwszej połowie XVIII wieku parafianie wystawili drewnianą cerkiew trójdzielną pw. św. Paraskiewy. Była to cerkiew greckokatolicka (unicka). W ołtarzu wielkim umieszczono obraz Matki Bożej Bolesnej, natomiast z lewej strony znajdowała się łaskami słynąca ikona Matki Bożej Łopieńskiej. Obraz ten był koronowany srebrnymi koronami jeszcze przed 1756 rokiem.

Murowana świątynia, również pw. św. Paraskiewy, stanęła w miejscu drewnianej cerkwi prawdopodobnie w latach 20. XIX wieku, z inicjatywy ks. Andrzeja Ławrowskiego, który w latach 1811 – 1857 był proboszczem w Łopience. Nieco później, ale przed 1852 rokiem dobudowano od zachodu babiniec.
Cerkiew w Łopience chyba nigdy nie posiadała ikonostasu. Początkowo wyposażona była w trzy ołtarze. W ołtarzu głównym umieszczono cudowny obraz Matki Bożej Łopieńskiej. Dwa ołtarze boczne rozebrano podczas remontu w 1906 roku, ponieważ groziły zawaleniem.
W okresie międzywojennym był już tylko ołtarz główny z łaskami słynącą ikoną Matki Bożej. Postacie Matki Przenajświętszej i Jezusa ozdobione były srebrnymi koronami i srebrną sukienką. Ponadto cerkiew posiadała stare obrazy oraz liczne złote i srebrne wota, złożone w podzięce za doznane łaski. Po dwóch stronach prezbiterium ustawiono ławki kolatorskie, a po lewej stronie, wsparta na belkach wystających ze ściany, znajdowała się ambona o prostopadłościennym koszu. Sufit świątyni dekorowany był malowanymi gwiazdkami. Na ścianach cerkwi umieszczone były dwa epitafia z czarnego marmuru, poświęcone ks. Andrzejowi Ławrowskiemu, zm. W 1857 roku oraz jego żonie Antoninie, zm. w 1845 roku. W latach 30. XX wieku dach cerkwi św. Paraskiewy pokryto blachą.
W 1852 roku na południe od cerkwi wybudowano murowaną kaplicę grobową na planie prostokąta z półkolistą absydą.
Przy cerkwi stała również drewniana dzwonnica, wzniesiona prawdopodobnie w XVIII wieku. W dzwonnicy wisiały trzy dzwony: dwa z 1792 roku o wadze 200 kg i 15 kg oraz dzwon z 1601 roku o wadze 21 kg. Dzwony te zrabowali Niemcy w czasie okupacji.

Otoczona kultem ikona Matki Bożej była w Łopience już w pierwszej połowie XVIII wieku. Od tej pory kult Matki Bożej Łopieńskiej rósł nieprzerwanie. Odpusty odbywały się trzy razy w roku: 16 maja – w święto Wniebowstąpienia Pańskiego, 13 sierpnia – w święto Wniebowzięcia NMP oraz 21 września – w święto Narodzenia NMP. Odpusty te przyciągały pielgrzymów obu obrzędów chrześcijańskich – łacińskiego i unickiego. Pątnicy przybywali z odległych stron Polski, Węgier i Rusi, a w okresie zaborów – z całej Galicji i Węgier. Łopienka przez lata była jednym z najważniejszych sanktuariów maryjnych diecezji przemyskiej. Obok Kalwarii Pacławskiej i Starej Wsi należała do najliczniej odwiedzanych miejsc odpustowych. Cerkiew greckokatolicka w Łopience stanowiła centrum kultu maryjnego w całych zachodnich Bieszczadach. Na odpusty przybywało nawet po kilkanaście tysięcy pątników.
Tradycja odpustów w Łopience utrzymywała się nawet w latach okupacji. Ostatni odpust odbył się tu w 1943 roku.

W latach powojennych pogranicze polsko-ruskie spłynęło krwią za sprawą ataków Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA). Była to formacja zbrojna ukraińskich nacjonalistów, którzy nie uznając ustanowionych granic, próbowali siłą utworzyć własne, jednonarodowe państwo ukraińskie. W latach 1944 – 1946 władze ZSRR masowo przesiedliły Ukraińców z terenów Polski w głąb Związku Radzieckiego, natomiast od 1947 roku, w ramach akcji „Wisła”, komunistyczne władze Polski przesiedliły pozostałych mieszkańców ze strefy przygranicznej – na zachód, na tzw. Ziemie Odzyskane. W ten sposób opustoszała Łopienka, podobnie jak całe Bieszczady. Mieszkańcy wsi zostawili tu prawie cały swój dobytek: pola, zasiewy, domy, wyposażenie, część inwentarza, a przede wszystkim wspomnienia i świeże groby rodzinne. Wywieziono ich na zachód. Każdą rodzinę umieszczono w innej wsi, przyznano im nawet kawałek ziemi, lecz to nie była ich ukochana ziemia bieszczadzka.

W latach 50. XX wieku w Bieszczadach pojawili się pierwsi osadnicy z głębi kraju. Kiedy zaczęto budowę obwodnicy bieszczadzkiej i zapór na Sanie, osadników pojawiło się więcej.
Tymczasem w Łopience pozostała cała nienaruszona zabudowa z cerkwią, plebanią i zabudowaniami dworskimi. Opuszczone domy były systematycznie rozbierane przez nowych osadników z okolicznych wsi, którzy traktowali je jako materiał budowlany lub opałowy. W Łopience nie osiedlił się nikt z nowych osadników ściągniętych w Bieszczady. Wieś pozostała wyludniona.

Cerkiew w Łopience nie była używana od 1947 roku. Łaskami słynąca ikona Matki Bożej Łopieńskiej ocalała dzięki temu, że w 1949 roku została wywieziona wraz z ołtarzem do kościoła (byłej cerkwi) w Polańczyku.
W 1954 roku komuś potrzebna była blacha, więc zdarł ją z dachu nieużywanej świątyni. W latach 60. zawaliła się więźba dachowa i świątynia zaczęła popadać w ruinę. Zdawało się, że nic już nie jest w stanie uratować zabytkowej cerkwi. Do dewastacji przyczynili się również górale podhalańscy, którzy w latach 60. i 70. XX wieku prowadzili tu wypas owiec. W pobliżu świątyni w Łopience zbudowali sobie bacówki, a mury cerkwi służyły im jako zagroda dla owiec. Płytami z posadzki cerkiewnej wykładali w bacówkach miejsce na ognisko (watrę). Pod koniec lat 60. jedynym śladem po wiosce pozostały już tylko ruiny cerkwi pozbawionej dachu.

W tym czasie Powiatowym Konserwatorem Zabytków w Przemyślu został Olgierd Łotoczko, który próbował ratować niszczejące bieszczadzkie cerkwie. Jego zaangażowanie w tę działalność stało się powodem odwołania go z zajmowanego stanowiska. Olgierd Łotoczko – historyk sztuki, konserwator zabytków i działacz turystyczny, objął wówczas funkcję gospodarza w studenckim schronisku na Łopienniku, a jednocześnie prowadził ewidencję bieszczadzkich zabytków. Był to człowiek wyjątkowy, który własnymi siłami i z własnych środków postanowił uratować niszczejącą cerkiew w Łopience. W 1972 roku uporządkował i oczyścił wzgórze cerkiewne z porastających krzaków, a także wzmocnił koronę murów cerkwi betonową opaską. Nie zdążył zrobić więcej, zginął w 1976 roku, podczas wyprawy w góry Hindukusz.

Po śmierci Olgierda Łotoczki cerkwią zainteresował się inny pasjonat – Zbigniew Kaszuba. Dzięki jego staraniom Społeczna Komisja Opieki nad Zabytkami Sztuki Cerkiewnej, powstała w 1983 roku jako jeden z komitetów Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, uzyskała pozwolenie na rekonstrukcję murowanej cerkwi w Łopience.
W 1986 roku rozpoczął się remont świątyni, który był prowadzony systemem gospodarczym, a wiele prac wykonywali społecznie miłośnicy Bieszczadów, głównie studenci SGGW, pod nadzorem Zbigniewa Kaszuby. Wzmocniono wówczas i zabezpieczono mury budowli, w 1992 roku zrekonstruowano więźbę dachową, a nad babińcem nadbudowano drewnianą wieżę. W 1993 roku pokryto dach blachą oraz założono baniaste hełmy na wieży i na kalenicy nawy. W latach 1994 – 1995 wstawiono drzwi i okna, wylano betonową posadzkę, a także założono drewniany sufit imitujący kolebkę.
Prace dotychczasowe były finansowane z dotacji Ministerstwa Kultury i Sztuki, którą w 1995 roku wstrzymano. Spowodowało to chwilowe przerwanie prac.
Zbigniew Kaszuba znalazł inne rozwiązanie. Początkowo dalsze prace były finansowane przez indywidualnych sponsorów oraz datki wrzucane do puszki wystawionej w cerkwi. Do akcji odbudowy świątyni włączyło się Towarzystwo Karpackie, które wydało m.in. śpiewnik turystyczny oraz kalendarz ścienny „Dolina Łopienki 2002”. Wpływy ze sprzedaży publikacji zasiliły fundusz remontowy. Poza tym przez kolejne lata na terenie gminy Cisna, pod auspicjami Towarzystwa Karpackiego prowadzona jest zbiórka publiczna na remont cerkwi w Łopience.
Z tych funduszy otynkowano cerkiew z zewnątrz, położono kamienną posadzkę, pomalowano blaszany dach cerkwi farbą antykorozyjną, zrekonstruowano drewnianą emporę chóru, zbudowano konfesjonały.
Odbudowano również kaplicę grobową, która w 1958 roku została zniszczona do fundamentów. Kamienną kaplicę grobową przykryto kalenicowym dachem gontowym i zwieńczono baniastym hełmem. Zrekonstruowano także drewnianą dzwonnicę o konstrukcji zrębowej i przykryto ją gontowym dachem namiotowym. Odbudowano również zniszczoną kapliczkę na przełęczy Hyrcza.
W maju 2012 roku Towarzystwo Karpackie zawarło ze Starostą Powiatu Leskiego umowę użyczenia nieruchomości zespołu cerkiewnego w Łopience. W ten sposób odbudowana cerkiew greckokatolicka wraz z kaplicą grobową i dzwonnicą znalazła się w posiadaniu Towarzystwa Karpackiego.

Dziś pięknie odbudowana, biała cerkiew św. Paraskiewy widoczna jest z daleka w pustej dolinie Łopienki.
Jest to świątynia orientowana, trójdzielna, o szerszej nawie i węższym prezbiterium i babińcu. Nad babińcem wznosi się drewniana, czworoboczna wieża, zwieńczona wysokim hełmem. Od wschodu do prezbiterium przylega niższa, półokrągła absyda, przykryta osobnym, wielopołaciowym dachem blaszanym. Fasada cerkwi rozczłonkowana jest lizenami. Na osi fasady mieści się główne wejście do świątyni o półokrągłym wykroju, a nad nim, powyżej stiukowego krzyża greckiego, niewielkie okienko zamknięte półkoliście. Takie samo okienko umieszczone jest na osi absydy. Większe okna, również zamknięte półkoliście, znajdują się w południowej i północnej elewacji cerkwi – po jednym z każdej strony w prezbiterium oraz w babińcu i po dwa z każdej strony w nawie. Do nawy prowadzą też boczne drzwi od południa i od północy. Absyda połączona jest z prezbiterium wewnętrznymi drzwiami, umieszczonymi na osi świątyni.
W cerkwi nie zachowało się nic z pierwotnego wyposażenia. Surowe, nieotynkowane wnętrze świątyni, wymurowanej z nieobrobionego kamienia, ma bardzo skromne wyposażenie. W prezbiterium umieszczona jest kopia cudownej ikony Matki Bożej Łopieńskiej, autorstwa Jadwigi Denysiuk – malarki ikon z Cisnej. W nawie znajduje się bardzo oryginalna rzeźba Chrystusa Bieszczadzkiego, wykonana w 1997 roku przez Kamila Batora z Nowego Sącza. Postać Chrystusa Bieszczadzkiego stworzona z różnych kawałków drewna wspaniale komponuje się z surowym wnętrzem świątyni, bolesną historią Bieszczadów, a także z nowym społeczeństwem bieszczadzkim, które posklejane zostało z ludzi pochodzących z różnych regionów kraju, z różnych klas społecznych, różnych środowisk, różnych wyznań – ludzi, którzy pokochali Bieszczady tak, jak poprzedni mieszkańcy, którzy musieli opuścić te strony.
W cerkwi znajdują się proste ławki, nowe konfesjonały, na ścianie rzeźbione w drewnie stacje Drogi Krzyżowej, a z lewej strony prezbiterium, jak dawniej, wsparta na belkach prostopadłościenna ambona.

W Łopience odrodził się również kult Matki Bożej Łopieńskiej. Od 2000 roku, w każdą pierwszą niedzielę października organizowany jest w Łopience odpust, na który przybywa coraz więcej pielgrzymów. Przybywają tu mieszkańcy sąsiednich wsi, turyści, przewodnicy turystyczni, leśnicy, ratownicy GOPR. Pątnicy docierają do Łopienki indywidualnie lub w większych lub mniejszych grupach - pieszo, rowerami, motocyklami, a także konno. Msze św. odpustowe często odprawiane są w liturgii obrządku łacińskiego i bizantyjsko-ukraińskiego. W 2000 roku wraz z pierwszą powojenną pielgrzymką do odbudowanej cerkwi przybyła również z Polańczyka słynąca łaskami, cudowna ikona Matki Bożej Łopieńskiej. Niestety nie została na zawsze, jak przed laty.

Cerkiew św. Paraskiewy w Łopience posiada magiczny klimat. Będąc w Bieszczadach koniecznie trzeba odwiedzić Matkę Bożą Łopieńską. Jest to jedyna świątynia jaką znam, która zawsze jest otwarta, jakby czekała na każdego, kto zechciałby tu przybyć. Wystarczy nacisnąć klamkę i wejść.